Zakupy
Nosiło mnie na zakup jakiegoś gadżetu. Wiecie, są takie chwile, że facet
po prostu musi. Wymyśliłem sobie, że chcę mieć coś ultraprzenośnego co
pozwoli mi się nudzić wygodniej w domu. Przeglądałem więc artykuły
dotyczące Asusa EEE 901 i
MSI Winda. Już prawie
szykowałem przelew na Winda, gdy przypomniało mi się, że zawsze chciałem
mieć tablet Nokii.
Standardowa przebieżka po YouTube, Wikipedii i kilku forach skłoniła
mnie do zmiany planów.
Zamówiłem Nokię N800.
Ale przecież!
Jak można kupować grata Nokii jak już za chwilkę w salonach Orange i Ery
dostępny będzie iPhone?
Zadecydowało o tym kilka czynników:
- Linux. Całe urządzenie chodzi pod kontrolą Linuksa. To właściwie
powinien być pierwszy i ostatni argument — oznacza to, że będę mógł
sobie zmieniać, dodawać i programować pod te urządzono nie pytając
nikogo o nic. Znane oprogramowanie, znane środowisko — będę się
czuł jak u siebie.
- Kontrakty. Długoterminowe kontrakty są beznadziejne. Na warunkach
jakie oferują z iPhonem — żenujące.
- Mam już bardzo fajny telefon, N800 jest tabletem. Nie potrzebuję
opcji telefonu w iPhone, a cena iPod
Touch jest dla mnie zbyt wysoka.
- W niedalekiej przeszłości N800 będzie mogła działać pod kontrolą
nowej platformy Wuja Google — [Android](http://en.wikipedia.org/wiki/Android_(mobile_device_platform.
- Wiele różnych problemów związanych z iPhone, których nawet nie chce
mi się wymieniać
Hardware, czyli to, co kopiesz
[caption id=”attachment_325” align=”aligncenter” width=”500”
caption=”Nokia N800 (góra), Blackberry 8700, Nokia E61, Samsung
i780”]
[/caption]
Nokia jest cięższa i większa od iPhone, nie leży też tak dobrze w ręce.
W przeciwieństwie do zabawki Apple nie posiada innego widoku niż
poziomy — konstruktorzy założyli więc, że będzie trzymana zwykle w
dwóch rękach. Sercem tabletu jest procesor TI
OMAP taktowany
zegarem 400Mhz (w starszej wersji systemu operacyjnego wartość tę
obniżono do 330Mhz ze względu na problemy z jednostką DSP). Oczy
marnujemy dzięki 4.1-calowemu wyświetlaczowi dotykowemu, na którym
uzyskamy rozdzielczość 800×480 w 16 bitach.
Przejdźmy do dziurek i okrągłości. Po zdjęciu sukienki N800 ma dwie
dziurki pozwalające na obsadzenie kart SD w standardzie
SDHC , po prawej stronie ukrywa się port USB
umożliwiający dostęp do systemu pliku oby dwu kart, port ładowarki oraz
port słuchawkowy — “standard” Nokii.
Po lewej stronie ukryto małe oczko kamery, które umożliwia nam robienie
zdjęć, kręcenie filmów, oraz prowadzenie rozmów wideo via GTalk i Skype.
Nigdy nie odważę się prowadzić rozmowy przy użyciu tej kamery — nie
tylko dlatego, że unikam golarki od kilku tygodni — obraz z niej
przypomina początkowe sceny horroru SF, gdzie przez interferencje,
trzaski i odbarwienia przygląda się nam jakaś przerażona twarz, która z
pewnością za chwile poprosi nas o udział w misji ratunkowej.
Zawiodłem się: N800 nie posiada gołębnika — powietrzny transfer
pakietów przez gołębie jest raczej wykluczony. Musi mi wystarczyć
wbudowane WiFi w standardzie B/G i Bluetooth (obsługuje udostępnianie
plików, klawiaturę, podłączenie się do sieci udostępnionej przez telefon
komórkowy) — osiągany transfer jest bardziej niż zadowalający i bez
problemu udało mi się streamować film z komputera biurkowego.
Guziczków Nokia nie żałowała. Prócz Świętej Trójcy w postaci “ESC”,
“Menu” i “Pokaż listę działających programów” , trochę wyżej znajduje się standardowy
krzyżyk służący do nawigacji. Na samym górnym brzegu umiejscowiono “-“,
“Pełen ekran”, “+” i “Power”. “Pełen ekran” się sam tłumaczy.
Potrzebujesz pełen ekran w grze, czytając strony lub oglądając film?
Klik. Plus i minus pozwala nam skalować zawartość strony. “Power”
pozwala nam ugryźć radioaktywnego pająka (pająk zyskuje niesamowite
możliwości: tyje i płaci podatki) albo włączyć urządzenie — jeszcze nie
jestem zupełnie pewien.
Software, to na co klniemy
Przyznaję, że mocno obawiałem się o Linuksa na przenośnym urządzeniu.
Ostatni raz miałem kontakt z takim duetem w 2004 pod postacią
SimPada z
Qtopią — działało to, ale nie
powalało na kolana. Rozpakowywałem więc pudełko zastanawiając się: czy
wykryje WiFi, jak będzie wyglądał system plików, czy “postraszy mnie”
gdzieś krzaczkami i komunikatami, których na urządzeniu konsumenckim nie
powinno się widzieć? Mi byłoby to bez różnicy — ale chciałem
skonfrontować to, o czym czytałem w kwestii mobilnych urządzeń z
Linuksem z rzeczywistością — czy można pakować te śmieci z /usr/src/kernel
na kawałek krzemu, który będzie macany przez Henryka Random i Joannę Null?
Na dziś stwierdzam, że sam system jest niczego sobie. Podczas ładowania
widzimy splash i pasek postępu, WiFi ma łany i działający manager
połączeń , podobnie jak w
przypadku Nautilusa czy Findera zawartość katalogu domowego jest
“przekłamana”, do tego większość aplikacji posługuje się “metafolderami”
grupujące typy danych (obrazki, filmy, muzyka). Instalowanie aplikacji
odbywa się przez specjalny program (myślcie Adept, KPackages, etc) i nie
sprawia większych problemu.
Jeśli chodzi jak kaczor i kwacze jak kaczor, to musi być Linux.
Pomówmy trochę o aplikacjach.
Przeglądarka
[caption id=”attachment_336” align=”alignright” width=”200”
caption=”Przeglądarka MicroB w działaniu”]
[/caption]
Bardzo spodobało mi się to, co zrobiono z przeglądarką. Mamy jedno UI,
bookmarki, historię i dwa silniki: Operę i
MicroB. Wybieramy co lubimy i
używamy. Dlaczego na desktopie nie mamy takich cukierków? Fajnie byłoby
móc wymieniać silniki i zachować całą resztę. Pomarzyć wolno. Strony
renderują się w miarę szybko, wyglądają bardzo dobrze (no cóż, tak na
serio mamy tutaj Gecko, więc nie ma się czemu dziwić) i bez problemu
możemy używać GMaila, Blipa czy
innego Flakera. Wszystkie AJAX-owe cudaki, które
sprawdzałem ruszyły bez problemu. Jedyne co powoduje śmierć przeglądarki
przez przeajaksowanie to Google Reader. To
spowodowało, że rzuciłem okiem na dostarczony czytnik RSS…
Czytnik RSS
…który okazał się kompletną klapą. Przepraszam, mam pół tysiąca
feedów, a czytnik nie ma importu OPML-a? Na szczęście Google Reader for
iPhone działa znakomicie.
Multimedia
Wbudowany player i doinstalowany
MPlayer zapewniają nam, że
zobaczymy większość formatów filmów wideo. Musimy się oczywiście liczyć
z tym, że procesor mamy dość słaby. Odpowiednio dobrane parametry do
ffmpeg pozwolą nam przygotować
dobrze zachowujący się plik, z odpowiednią rozdzielczością i
zdecydowanie mniejszy. Oglądałem już kilka odcinków
Ranma½,
Chobits i nie zgłaszam zastrzeżeń.
[caption id=”attachment_337” align=”alignright” width=”380”
caption=”Canola → Last.Fm → The Clash “]
[/caption]
Jeżeli chodzi o umilanie dnia plikami multimedialnymi to nie możemy
pominąć jednego programu:
Canola2. Odtwarzacz radia
internetowego, Last.Fm, filmów, YouTube i przeglądarka zdjęć w jednym,
pięknie wykonanym, opakowaniu.
Czuć w tym programie mocną inspirację interface JesusPhone i muszę
przyznać, że wyszło mu to na dobre. Mam nadzieję, że przyszłe wersje
będą kopały jeszcze mocniej w nerki. ;-)
Komunikatory
Gdy chcemy się podzielić ze światem naszymi wspaniałymi przemyśleniami
na temat istoty sosu pomidorowego możemy obrać kilka kanałów
komunikacji: e-mail, Jabber, GTalk, Skype. Klienta pocztowego i w ogóle
obsługi poczty nie ma co opisywać, jest tak nudna i przewidywalna jak
tylko się da. I działa. Prócz wbudowanego klienta Jabbera/GTalka, który
integruje się z listą kontaktów, możemy użyć specjalnej wersji lubianego
przez wszystkich Pidgina. GTalk pozwala na rozmowy głosowe, podobnie jak
specjalna wersja Skype.
Gdybym miał przyjaciół to mógłbym przetestować to dokładniej. Teraz
muszę zadowolić się faktem, że komunikatory wydają z siebie odgłos
logowania się do sieci.
Gry
Czytałem, że jest Quake. I Doom. I jeszcze-coś-tam. Możliwe, że są
piękne (ale w Quake grać na ekranie dotykowym? Zabijasz fiendy wsadzając
im palec w oko?) — ale kogo to obchodzi, gdy istnieje port
ScummVM? Mnie nie obchodzi,
Guybrusha też nie obchodzi.
(Ale gra się świeeeeetnie!)
(Są też standardowe emulatory: MAME, SNES/NES, Gameboy)
Narzędzia
No, mamy sobie SSH, VNCViewer, RDesktop, Sketch, Evince. No od cholery
tego. Przez jeden dzień nie udało mi się jeszcze przeklikać do dna.
Zawsze chciałem być gwiazdą YouTube
Miałem zrobić piękne i profesjonalne filmiki, niestety wszystko wymaga
pewnej dawki talentu, której mi brakuje. Musicie się zadowolić dwoma
plikami multimedialnymi robionymi aparatem trzymanym przez rękę deliryka.
N800. Warto?
Przeciętny człowiek obejdzie się zupełnie bez N800. To typowy gadżet,
produkt kultury zachodu, gdzie kupowanie rzeczy, których nie
potrzebujemy jest równie ważne jak oddychanie. Mimo to to najlepsza
zabawka jaką kupiłem od dawna. Robi dokładnie to czego się po niej
spodziewałem — nie ma rozczarowania, nie ma euforii.
Biorąc pod uwagę, że cena 16GiB iPoda Touch to ca. 1200
PLN,
a za Nokię z kartą SD o tej samej pojemności zapłaciłem 850 PLN to mogę
powiedzieć, że zrobiłem niezły interes.
Jeżeli macie jakieś dodatkowe pytania, walcie śmiało w komentarzach.