Komiksy, komiksy — magiczne obrazki
2008-03-18
Ile jest Internetowych komiksów? Bogowie raczą wiedzieć. Ile jest dobrych? Zdecydowanie mniej. Jak je znaleźć? Szukać długo i zdecydowanie, pytać przyjaciół, pytać autorów dobrych komiksów o listę ich ulubionych lub ostatecznie — przeczytać tę notkę.
Ciężko określić ten komiks jednym słowem. To klasyczny pasek o bandzie znajomych a Apple wymienione w tytule często pojawia się jako atrybut sceniczny, ale mało kiedy jako “bohater”. 1 Codzienne paski są czarno-białe i mało kiedy opowiadają historię przez więcej niż kilka dni, weekendowe paski są piękne, kolorowe i czasami ciągną się bardzo długo. Czasem nie czytam AG przez tydzień tylko po to, by mieć dwa wielokolorowe komiksy.
Jak zachować się wobec ludzi, którzy kłamią Ci w żywe oczy? Co zrobić, gdy chcesz iść na ryby, a Twoja partnerka właśnie wyciąga odkurzacz i patrzy na Ciebie wyczekująco? Jak dać sobie radę z pijanym przyjacielem łapiącym Cię za tyłek? Te i inne odpowiedzi znajdziecie w komiksie Basic Instruction. Teza i cztery panele podające rozwiązanie. Czasem bardzo dobre.
Chyba nie oczekujecie, że będę opisywał ten komiks? Nie, serio? :-)
Boy on the stick and Slither [feed]
Cyniczne, ale pełne rozmaitych prawd życiowych, dialogi między Patykowatych Chłopcem i Pełzaczem. Jeżeli chcesz się pośmiać, to zdecydowanie nie czytaj.
Zawsze podziwiałem ludzi, którzy potrafią sprzedać żart w jednym panelu. To typowy komiks gazetowy. Bez histori, czysty phun.
O czym może rozmawiać dziewczyna z kotem? O wszystkim. Głównie o życiu, celach i o tym, jak zdobyć następny posiłek. Kolejna świątynia cynizmu i zdroworozsądkowej obserwacji.
Bizzaro by Dan Pizzaro [feed]
“Jak Ci się podobała książka o historii kleju?” — zapytał Dogbert — “Nie mogę się od niej oderwać” — odpowiedział Dilbert. Scott Adams (Dilbert) napisał w wyjaśnieniu do historyjki, że uwielbia dowcipy, które powodują w Twojej głowie to “Ah! Hehe!”. Dan Pizzaro jest mistrzem zabawy ze słowami i znaczeniami.
Siedzisz w zagródce, Twój szef jest debilem i jego hasłem przewodnim jest “Boli? A teraz?!”. Ostatni raz widziałeś kobiety w spamie, którego Twój zaawansowany setup serwera nie zdołał wyfiltrować, dla zabawy piszesz program przewidujący średni czas potrzebny na zagotowanie wody na szczycie Himalajów. Nazywamy się Dilbert, bo są nas miliony.
Poza tym podziwiam Scotta Adamsa jako model człowieka, który odmienił swój los.
Szczerze? Nie mam pojęcia o czym jest ten komiks. Zawsze czytam go tak, że nie trafiam w początek historii. Ale rysunki tak mi się podobają, że nie mogę go pominąć za nic na świecie.
Jeden z tych totalnie prymitywnych i głupich komiksów do których śmiejesz się jak idiota. Urwane kończyny, kupa, seks i cierpienie są nieodłącznymi motywami tej serii. Nie można nie kochać.
Nie wiem po co to czytam. Komiks ma swoje momenty, jest trochę nerdowski, ale jakoś ciągle czekam na przełom. Mimo to warto śledzić — komiksy o scjentologii były świetne.
O Minus już kiedyś blagowałem. :-)
Gdybyś wziął przeciętnego Amerykanina i jego żonę, jarającego zioło przyjaciela i kazał im mówić o polityce, to co by wyszło. Komiks o tym, jak rząd przekopuje Twoje śmieci. Dobry komiks.
Krokodyle tak głupie, że świętej pamięci Croc Hunter nawet by nie spojrzał w ich kierunku, polujące na Zebrę w stylu dostępnym tylko dla pewnego Kojota z kreskówek, Szczur z jego potajemnym alterego Egomana, superbohatera, który troszczy się tylko o siebie (“Pomóż mi Egomanie!!!!” — “Hmm, a co ja będę z tego miał?“) i całkiem naiwna Świnia. Hieny prowadzące zakład pogrzebowy w którym ważną część odgrywa skecz Monthy Pythona “I’m not dead! Look, I’m feelin’ better! — No, you’re not!” — przepis na świetny komiks.
Ten komiks znają chyba wszyscy. Świat gier oczami dwóch świrów. Must have w Twoim czytniku.
Na starość zaczynam mieć soft spot dla oper mydlanych. Jest coś w tym bogatym życiu emocjonalnym komiksowych postaci co przyciąga nerda jak światło świecy ćmę. Jak człowiek dyskutuje w pracy przyrost o 0.0.1 biblioteki, której nikt nie używa, to potem chce poczytać jakieś skomplikowane historie o ludziach siedzących po uszy w związkach i takich tam.
QC polecam czytać “od deski”. Wtedy ma sens.
Simulated Comic Product [feed]
Ulubiony komiks basistów. Nie, nie wiem dlaczego. Kiedyś autor zapytał, czy ktoś na czymś gra i w jakiej kapeli. Pierwsze siedem komentarzy brzmiało mniej więcej tak “Gram na basie w kapeli [tu link]“. Wpisy skończyły się po tym, jak ktoś zacytował stary dowcip — “Do baru wchodzi trzech muzyków i basista“. 2
Sto procent przekazu. To jeden z tych komiksów, który powoduje, że otwieram okno w IM do Shota i piszę — “Widziałeś dzisiejszy SF?” I zwykle widział. I nawet nie ma o czym specjalnie dyskutować, bo wszystko zostało już ~~powiedziane~~ narysowane. Czasem jest lekko i zabawnie, gdy seria opowiada historię Świni, której życiowym motto jest p0rn i jamajskie ziele. Nagle — zupełnie znikąd — Tatsuya wali po nerkach metafizyką i męsko-damskimi zapasami, w których jedyną zasadą jest, że ich nie ma.
To jeden z pierwszych komiksów sieciowych, które zacząłem czytać. Polecone dawno temu przez Asiaque, za co jej dzięki na wieki.
The Non-Adventures of Wonderella [feed]
Leniwa superbohaterka, Wondarella, otwiera supermarket. Nic więcej nie powiem.
The Perry Bible Fellowship [feed]
Kolejny komiks, o którym nie można nic napisać. No bo co można napisać o TPBF? Że każdy odcinek to perełka? Że każde pojawienie się nowego komiksu wywołuje palpitację pompy krwi i żal, że autor tak rzadko decyduje się na dodanie czegoś nowego? To kolejny feed, który trzeba przelecieć od “frist ps0t”.
Klasyczny komiks “gazetowy“. Czy średniowiecze byłoby zabawne? Dla despotycznego króla — zdecydowanie tak. Dla poddanych? No, do cholery, wtedy piło się wino zamiast wody. Woda powstawała w wyniku czynności fizjologicznych smoków, a wino wychodziło spod nóg wieśniaków dłubiących w nosie. Wybór był oczywisty! 3
Obwisłe cycki, pandy zjadające dzieci (ale pandy są taaaaaaakie urocze), wypadające oczy. Wulgarni Duńczycy idealni przed kawą.
Jeżeli 99.7% 4 nerdów zaczyna dzień od Twojego komiksu, a wszystkie demokratyczne społeczności 2.0 (tu: Digg, Reddit, YC! HN) linkują do większości stripów, irytując ludzi, którzy już je subskrybują — musisz robić coś dobrze. Cholernie dobrze.
Moje nowe odkrycie. Jednostripowe szaleństwo. Jeszcze nie mogę wiele o nim napisać, ale wiem, że zagości na stałe w mojej kolekcji.
Życie fotografa — w świecie opanowanym przez aparaty, którymi nawet ja potrafię robić zdjęcia — musi być fatalne. Nie, jest fatalne. Jeżeli jesteś Kaczorem i nie pełnisz akurat kierowniczej funkcji w kraju Unii Europejskiej, to masz na serio przewalone. Klienci zrobią z ciebie metaforyczny pasztet, a konkurenci naplują Ci w twarz — a do tego trzeba się nad tobą nachylić. Potem siedzisz w domu i mówisz do siebie WHAT THE DUCK ja robię. Zmieniam branżę! Ale nie zmienisz — kochasz fotografować nawet podczas przypływu generacji Polaroid³.
Ten post nie powstałby gdyby nie Eri, która poganiała mnie bezlitośnie wyznaczając deadline zawstydzający nawet najbardziej radykalnych klientów i kapela Morion, której płyta przygrywała mi do klepania.
Jeżeli znacie jeszcze jakieś niezrównanie fantastycznie komiksy nie omieszkajcie wspomnieć ich w komentarzach.
Emil, over and out.