Marginalia (V)
2020-12-21
Piotr szedł nasypem przy brzegu rzeki. Na jednym z zakrętów zauważył na kamienistej plaży staruszka, który trzymał się pod boki i krytycznie przyglądał się rzece. Piotr nie odszedł jeszcze wystarczająco daleko, by stracić go z wroku, gdy ten wykonał kilka energicznych skłonów po czym z impetem wskoczył obu nóż do wody. Ta nie ustała się jeszcze po pierwszym ataku, a dziadek już był na brzegu, już obrócił się na pięcie i znów wbił się w impetem w wodę. Tym razem stał tak prze chwilę, gładząc łyską głowę by wreszcie potrząsnąć nią z zagniewaniem.
Zaintrygowany, Piotr postanowił poczekać i zobaczyć czy teatr, który właśnie ogląda ma jakiś epilog. Podszedł bliżej stromej skarpy i przystanął przy rosnącym tam krzaku. Gdy spojrzał na plażę, dziadka już na niej nie było. Jego łysa głowa pojawiła się na skraju skarpy, a za nią podążyła reszta ciała. Piotr podskoczył, przestraszony i zmieszany, przyłapany na gorącym uczynku.
— Ależ mnie pan przestraszył! — zawołał
Tu znów podskoczył dziadek, najwidoczniej pogrążony w myślach nie zauważył swojej ukrytej widowni.
— A pan mnie. Dzień dobry i przepraszam.
— Dzień dobry — odpowiedział Piotr, ale już do dziadkowych pleców, bo ten już przeprowadzał inspekcję krzaka.
Brał do ręki gałąź po gałęzi i oceniał je. Wreszcie podjął decyzję i ułamał jedną. Mierząc ją jeszcze w dłoni począł schodzić w kierunku plaży.
Piotr, już zdemaskowany, przyglądał się otwarcie drugiemu aktowi.
Patyk zatoczył koło w powietrzu i poleciał w kierunku wody. Po przepłynięciu kawałka został wyłowiony przez starca, który wydawał się być zadowolony z eksperymentu. Patrząc znów na płynącą wodę wzrokiem pełnym determinacji, dziadek wskoczył do wody trzymając patyk w prawej ręce i niemal natychmiast wypuścił go z ręki, pozwalając mu popłynąć ze strumieniem.
Sam wyskoczył z wody na piasek i podjął pościg za odpływającą gałęzią, przymierzając się całą drogę do skoku.
Skoczył wreszcie rozbryzgując wodę dookoła. Stał tak chwilę odprowadzając odpływający patyk wzrokiem. Potarł kark i z wyraźnym znużeniem wrócił na miejsce startowe. Położył się na brudnym piasku, zamknął oczy i złożył ręce na brzuchu.
— Przepraszam — zawołał Piotr — ale muszę pana zapytać, co pan do cholery robi? To jakieś ćwiczenia sportowe? Sztuka?
Starzec przewrócił się na bok aby mógł widzieć swojego rozmówcę i powiedział
— Znacie panie Heraklita?
Piotr potrząsnął głową przecząco.
— To taki filozof, myślał dużo o świecie, o zmianach. Jego najpopularniejsza sentencja to „Niepodobna wstąpić dwukrotnie do tej samej rzeki.” — próbuję obalić tę frazę.
— Dlaczego? — zapytał Piotr
— Bo, drogi panie, mam już dosyć zmian. Ułamże mi pan inny patyk, skoro już jesteś tam na górze.