Marnując miejsce: demoscenowa muzyka w .mp3
2009-09-20
([Czytanie jest dla moronów. Chcę do warezów, teraz!](http://bronikowski.com/upload/bronikowski.com-marnowaniemiejsca-00.zip[/ref]
Demoscena to prawdziwa studnia talentów. W trzech czwartych jest pusta, nadaje się do spożycia po przegotowaniu, czasem uda się trafić na prawdziwą źródlaną ekstazę.
Ostatnio poczułem się wybitnie zmęczony muzyką, której słucham. Postanowiłem dokonać chwilowej zmiany z “aby zagrać ten utwór potrzeba trzynastu osób, najlepiej po szkole muzycznej” na “niech mi Pan tu pieprznie basem tak płaskim, że niemalże przypomina wykres aktywności mózgu przeciętnego wklejacza zaklęć co znikną Śledzika”.
Rzuciłem się więc na archiwalne płyty i wygrzebałem starą kolekcję modułów. Na wstępie kilka słów o tym czym jest w ogóle moduł.
Scena komputerowa przez długi czas rozwijała się na komputerach, które miały ograniczone możliwości sprzętowe. Pięćdziesiąt megaherców, cztery kanały, osiem bitów rozdzielczości sampla, kilka megabajtów pamięci. Muzyk nie mógł po prostu dać koderowi swojego najnowszego numeru na dwa klawisze Casio wypalonych na płycie CD. Moduły muzyczne składają się z sampli (instrumentów) i patternów, na których umieszcza się ich wywołania. Każde wywołanie sampla może zawierać dodatkowy rozkaz modyfikujący brzmienie, zmieniający tempo całego utworu, czy nawet przemieszczania się między częściami utworu.
Zobacz: jedno wideo warte jest trzech blognotek.
Dzięki temu kilkuminutowy utwór siedzący w 64k intrze nie zajmował więcej niż 8-12 kilobajtów. Dodatkowo, dzięki odpowiednim rozkazom nie modyfikującym brzmienia, można było synchronizować efekty z muzyką.
Należy też wspomnieć o trackerach, które nie używały w ogóle sampli. Podstawowymi instrumentami były tam obwiednie (piłokształtna, prostokątna, sinusoida), które modyfikowano przy pomocy podstawowych parametrów (narastanie, opadanie, podtrzymanie, odcięcie, częstotliwość) uzyskując brzęczenie znane i kochane przez wszystkich posiadaczy Commodore 64.
Zobacz: buczący AHX.
Z modułami jest jeden problem: laikowi ciężko będzie ich wygodnie posłuchać. Jest trochę oprogramowania, które radzi sobie z większością formatów na tyle dobrze, żeby nie trzeba było odpalać Amigi, ale nie widziałem jeszcze przenośnego urządzenia, które zagrałoby coś z mojej kolekcji. Postanowiłem więc zużyć trochę niedzieli na przekonwertowanie kilku utworów do .mp3 — od razu ostrzegam, że nie udało mi się uzyskać genialnych efektów. Czasem jest to wina materiału (jakość sampli), czasem moja. W każdym razie nie macie co kręcić nosem na darmową muzyczkę, prawda? Duża szansa, że to pierwsze legalne pliki .mp3 jakie macie!
Marnowanie miejsca: #00
- Alien 2 (part 1, part 2) — Muffler/Scoopex\^Haujobb
- Before Another — Muffler/Scoopex\^Haujobb
- C42 Powa — niemampojęciakto
- Circle — niemampojęciakto
- Death Trance — X-Ceed/Endzeit\^Flopi
- Decree — XBall\^Decree
- Delicate — Zayka\^Plastic
- Encore — niemampojęciakto
- Ever Never Forever — Revisq\^Monar
- [Iso]lation — XBall\^Decree
- Klone — Muffler/Scoopex\^Haujobb
- Metalic Rain — Revisq\^Monar
- One Day — Muffler/Scoopex\^Haujobb
- Raybonf — Bay T.\^Loveboat
- Under The Road — MIM/Hybrida\^Moons
- Zdzisława2: Zdzisława Walczy z Pszczołami — MIM/Hybrida\^Moons
- Zejście Mode — Jimmy Blunt\^Monar
- Zomming — X-Ceed/Endzeit\^Flopi
PS. Miłe złego początki. W ostatniej fazie Audiacity uwaliło znacząco jakość niektórych utworów, a w bloku padł prąd. Pcham 100MiB przez modem HDSPA. Docencie moje oddanie blogerskiej sprawie!!1