Listy z odnośnikami. Do czytania.

Zapisz się (bądź wypisz!) używając tego prostego formularza!

Ktoś przewidział tę jesień | wróć

            Miałem tyle fascynujących historyjek na otwarcie tego listu z odnośnikami, niestety, padłem ofiarą swojego przywiązania do notatników. W życiu każdego zapełniacza papieru nadchodzi czas w którym spotyka się z ostatnią stroną. I kiedy w zeszłym tygodniu skończyłem poprzedni moje wszystkie dobre historie utknęły tam. Mogę Was tylko zapewnić, że były bardzo zabawne i zajmujące.

## Imagining the Western Other in 19th-Century Japanese Prints
https://hyperallergic.com/512072/imagining-the-western-other-in-19th-century-japanese-prints/

Gdzie indziej też było kiedyś. Patrząc z perspektywy europejskiej łatwo jest zapomnieć, że jak my ze zdziwieniem oglądaliśmy słonie, podziwialiśmy pagody i zmyślaliśmy rozmaite dziwaczne zwyczaje obcych (zanim przyszła antropologia i uporządkowała zmyślanie) tak samo działo się na drugim biegunie szoku kulturowego.

Tradycyjne japońskie obrazy ukazujące dziwacznych europejczyków. 

## Summer camps use facial recognition so parents can watch from home
https://www.sfgate.com/news/article/Summer-camps-use-facial-recognition-so-parents-14291272.php

W nieustającym kąciku „stary człowiek krzyczy na technologię” nowinka ze świata! Dzieci inwigilowane przez rodziców na koloniach i obozach. Nie mogę sobie wyobrazić gorszej rzeczy niż nieustający wirtualni rodzice podcierający mi nos i zaglądający do talerza. I przepytujący organizatorów dlaczego siedzę sam.

A może lubię siedzieć sam, bawić się pustą puszką po rybach, którą wykopałem z piasku. Wyobrażać sobie, że to statek kosmiczny i opowiadać półgłosem przygody jej pasażerów. A może się pokłóciłem z kimś i odbędę właśnie lekcję nawigowania wzburzonych mórz społecznych interakcji.

Bardzo mięciutki autorytaryzm, uprzejmy, w służbie rodzicom. Sokrates mówił, że życie niezbadane jest niewarte przeżycia, ale miał chyba na myśli inny rodzaj badania natury ludzkiej niż okiem kamery.

## Falling Fruit
https://fallingfruit.org/

Tu raczej ciekawostka w stylu: Internet, ale nie ma lajków. Mapa spadających (na dziko) owoców w Twojej okolicy. Sprawdzałem swoją dzielnię i wygląda, że jest prawdopodobnie całkiem poprawna.

To jest właśnie taki techno-anarchizm jakiego potrzebuję w swoim życiu. Miliardy dolarów w infrastrukturze, kosmiczny złom i to wszytko żebym mógł podjeść mirabelek z ziemi.

To bardzo krótki niusletter. I już wrzesień.