Listy z odnośnikami. Do czytania.

Zapisz się (bądź wypisz!) używając tego prostego formularza!

#30 niech gra muzyka | wróć

            Siedzę wygodnie na tronie, koronę mam zabezpieczoną gumką pod brodą żeby mi nie spadła, gdy zasypiam z książką. Szambelan kręci głową: ale to miał być njusletter o tekstach w Internecie, co waszmość lubi, nawet w tytule dekretu stoi „z odnośnikami do czytania”. Ciskam w niego berłem, ja tu rządzę, dziś będzie list z odnośnikami do muzyki. W Internecie teksty coraz gorsze, tam publikują każdego, nawet mnie, a do muzyki pląsać można zawsze, rozumiejąc ciałem.

Tiny Desk to program NPR, amerykańskiej stacji radiowej, w którym kapele grają kilka kawałków dla małej widowni, stłoczonej w pokoiku. Potem ten syntetycznie intymny produkt jest dystrybuowany do Internetu dzięki czemu każdy z nas może poczuć atmosferę obcowania z artystami w bardziej prywatnej, niewypicowanej, formie. 

Nie wiem skąd mi się nagle wziął ten cyniczny opis w końcówkach palców, nie wiem jakby miał Was zachęcić do klikania odnośników poniżej, może dlatego nigdy nie będę dobrym komiwojażerem. Bez względu na opakowanie Tiny Desk to produkt dobry, zawdzięczam mu odkrycie wielu kapel. Poniżej zamieszczam kilka moich faworytów.

## Screaming Females

Jest zima, jedenaście lat temu. Stoję na parterze bloku w którym mieszka przyjaciel. Winda zsuwa się nieśpiesznie, a ja zapełniam sobie czas klikając na nowy odcinek podcastu Tiny Desk. Przyjaciel mieszka na 13 piętrze, winda w dół, ja do środka, winda do góry: to zajmuje może dwie lub trzy minuty. Tyle mniej więcej zajęło żeby został usidlony przez Screaming Females. Ostatni raz poczułem, że ktoś zrobił muzykę „dla mnie” kiedy słuchałem Bleach Nirvany, kilka lat od tego czasu minęło.

Przez lata SF wypolerowało nieco swoje brzmienie, nie mówi mi więc już tak wprost do serca, ale i jestem wiernym fanem.

https://www.youtube.com/watch?v=EPn9rgccqqw

## Torres

Zabrałem Torres na mój pierwszy długodystansowy spacer. To było 50 kilometrów nieszczęść, nie tylko przeceniłem swoje siły, ale też zdolność do planowania tras. I gdy pełzłem tak 15 kilometrów po asfaltowej drodze, gdzie główną atrakcją był powiew wiatru wzniecany przez zapieprzające obok TIRy, który zrzucał mi czapkę z głowy, jej anielski, szalony głos był w komunii z moją duszą.

https://www.youtube.com/watch?v=Q4awAmiZj50

## Mother Falcon

Z Mother Falcon nie żadnej dobrej historii. Co więcej, nie słucham ich w ogóle poza ich występem w Tiny Desk. Nie da się im jednak odmówić energii, a ja mam zawsze słabość do *ensembli*, zwłaszcza w takiej konfiguracji.

https://www.youtube.com/watch?v=JaoUMbHvsc0

## Shaggy & Sting

Kiedy byłem mały patrzyłem z obrzydzeniem jak matka nalewa sobie soku pomidorowego i pije go z zadowoleniem. Później odkryłem, że gdy dolać do niego wódki, wychodzi z tego napój rzeczywiście przedni. Czasem w życiu są „ale” i „oraz”, które nie dodają, a potęgują.

Możecie pomyśleć Sting i Shaggy, jaki to ma sens. Jak wódka i sok pomidorowy, taki ma.

https://www.youtube.com/watch?v=bdneye4pzMw

## Hiromi

Japonia jest mistrzem w adaptacji kultury, a popularność jazzu tamże jest na to najlepszym dowodem. Przywieziona przez okupanta, zaadoptowana przez młodych przeciwko starym, potem wywindowana w kulturze.

Hiromi jest teoretycznie pianistką, ale dużą część jej repertuaru stanową wesołe podrygi, głupie minki, dygnięcia i przeskakiwanie z instrumentu na instrument. Kiedy pokazałem kilka klipów klasycznie wykształconym muzykom robili miny, ktoś nawet skrytykował jej technikę. Ja mogłem tylko powiedzieć „czy ja wiem, mi się podoba, fajnie się bawimy, ona i ja, oglądając”.

https://www.youtube.com/watch?v=pnISpahN2dM

## Samojebka

Nie umiem recenzować książek, ale jak pisałem we wstępie, w Internecie to każdego opublikują.

https://fuse.pl/beton/dzienniki-podrozne.html